Pozwólcie, że dziś rozpocznę od pewnej historii, która mogłaby przydarzyć się każdemu z nas. Otóż w połowie maja podszedł do mnie dyrektor i powiedział: Proszę, żeby Pani przyszła do mojego gabinetu na dużej przerwie. I tu w mojej głowie rozpoczął się galop myśli: dlaczego "pani", wszak jesteśmy na stopie koleżeńskiej... zawsze zwraca się do mnie po imieniu? Po co do gabinetu? Z pewnością zmniejszenie godzin... i po moim etacie. A właściwie dlaczego ja, skoro robię tyle rzeczy dla tej szkoły....Przerwa ta miała nastąpić za dwie godziny. Proces dydaktyczny polegał głównie na wypełnianiu ćwiczeń, a ja po dwóch godzinach przemyśleń w czarnej rozpaczy, z mokrymi plecami oraz miną męczennicy wkroczyłam do gabinetu... Dowiedziałam się tam, że moja ostatnia część artystyczna została doceniona przez organ prowadzący i proszą o to bym przygotowała kolejną, ot zwykła rzecz.
W żargonie trenerów nazywamy takie "myślenie katastroficzne" projekcją. Jest to zachowanie obronne, towarzyszące nam w sytuacji, gdy wokół nas dzieje się coś co nas dotyczy, a jednocześnie nie mamy na ten temat wystarczającej ilości informacji. Zjawisko to polega na przypisywaniu własnych myśli innym osobom. Projekcjom najczęściej towarzyszą negatywne, choć często nieuświadomione emocje jak niepewność czy niepokój. W psychologii rozumie to zjawisko nieco inaczej[1]. Mimo, iż może sobie tego nie uświadamiamy, jest to jedna z częstszych przyczyn zakłóceń w komunikacji w grupie. W pewnym stopniu towarzyszy ona uczestnikom różnorakich szkoleń, a co za tym idzie również uczestnikom sieci. Jest to spowodowane nadchodzącą zmianą oraz lękiem przed oceną. Objawia się ono brakiem aktywności lub otwartą krytyką szkolenia. W uczestnikach rodzą się pytania: Co będziemy robili? Dlaczego tak, a nie inaczej? Czemu ma to służyć? Do czego będzie wykorzystane? Czy będziemy w jakiś sposób oceniani?[2]. Jednocześnie pytania te najczęściej nie padają, gdyż grupa jest w fazie głębokiej zależności i każdy z uczestników "boi się wygłupić"[3].
Koordynator, który chciałby uniknąć trudności komunikacyjnych w swojej sieci musi postarać się, by uczestnicy otrzymali od niego jak najwięcej informacji, potrzebnych im do uzyskania poczucia bezpieczeństwa. Z mojego doświadczenia wynika, że na jakość spotkania oraz stopień realizacji celów ma wpływ tzw. dobry wstęp. Warto rozpocząć od przedstawienia siebie, ale raczej nie jako eksperta w danej dziedzinie, lecz zwykłego członka społeczności uczącej się. Szczególnie istotne moim zdaniem jest nazwanie celów spotkania - zwłaszcza jeśli jest to nasze pierwsze spotkanie. W samym formułowaniu celów używajmy języka prostego i zwrotów powszechnie uznanych za zrozumiałe[4]. Z mojej praktyki spotkań z dorosłymi wynika, iż nie należy mnożyć tych celów. Ja osobiście maksymalnie nazywam trzy główne cele. Ważne jest też sprawdzenie zrozumienia przez uczestników postawionych celów. Najczęściej dopytuję jak rozumiecie postawione cele? - w miarę konieczności wyjaśniam rzeczy rozumiane wbrew przyjętym założeniom. Kolejnym ważnym elementem jest nazwanie form aktywności jakie będą realizowane oraz umotywowanie dlaczego ten sposób pracy został wybrany, jakie konkretnie korzyści możliwe, do wykorzystania w pracy, przyniesie to uczestnikom. Kolejnym etapem jest osadzenie harmonogramu spotkania w czasie, czyli co kiedy nastąpi... i kiedy będzie ewentualna przerwa.
Ostatnim krokiem w budowaniu poczucia bezpieczeństwa oraz uniknięciu strachu jest ustalenie zasad współpracy. Ważnym jest, by zasady były ustalane wspólnie, a tylko część z nich wypłynęła od lidera. Nie należy także przesadzać z "ilością". W razie wystąpienia "sytuacji trudnej" można zareagować i dopisać kolejną zasadę. Wszyscy uczestnicy muszą się zgodzić na ich obowiązywanie. W czasie ustalania zasad koordynator musi podkreślić, że podczas spotkań sieci uczestnicy nie będą oceniani, nie będą też oceniali siebie wzajemnie[5]. Ważne jest też, uświadomienie uczestnikom istoty informacji zwrotnej oraz wdrożenie do jej używania. Podkreślajmy, iż każde rozwiązanie ma liczne mocne strony, istnieją jednak pewne rezerwy, który pokonanie udoskonali dane rozwiązanie. Nazywając je możemy wspólnie dążyć do wypracowania najskuteczniejszych rozwiązań.
Podsumowując przygotowanie odpowiedniego wstępu, może oszczędzić uczestnikiem sporo negatywnych emocji! Dzięki niemu wszystko może nam "iść jak po maśle lub jak po grudzie". Moim zdaniem jeśli jako koordynator jak najszybciej będziemy członkiem naszej sieci, tym lepiej uda nam się sieciowanie. Ciekawa jestem Waszych doświadczeń dotyczących przełamywania trudności w pracy z siecią. Jaki styl koordynowania wydaję Wam się efektywny? Anka
[1] J. Holwek, Prowadzenie warsztatów szkoleniowych. Podręcznik trenera biznesu, Gliwice 2012; http://www.charaktery.eu/slownik-psychologiczny/P/137/Projekcja/ [15.06.2014]
[2] A. Kozak, M. Łaguna, Metody prowadzenia szkoleń czyli niezbędnik trenera, Sopot 2009
[3] por. wpis dotyczący procesu grupowego z dn. 20.05.2014
[4] por. wpis dotyczący faz rozwoju grupy
[5] Z doświadczeń koordynatorów przedstawionych w Warszawie wynika, że warto zakontraktować, by "nie wynosić" informacji na zewnątrz
Komentarze
środa, 18 czerwca 2014 | Blog Koordynatorów
środa, 18 czerwca 2014 | Tomasz Łodej
Mnie najbardzie zastanawia jak wdrożyć ten fragment "Ważne jest też, uświadomienie uczestnikom istoty informacji zwrotnej oraz wdrożenie do jej używania." bo to u mnie dopiero teraz zaczyna docierać do wszystkich.
Pozdrawiam Tomek